Reklama

poniedziałek, 14 marca 2011

Pechowa porażka Legii


Zazwyczaj kiedy Legia przegrywa jestem zły, niepocieszony i lepiej żeby wówczas nikt ani nic nie stawało mi na drodze. Po porażce ze Śląskiem było inaczej. Piłkarzom nie można odmówić walki i woli zwycięstwa, a o niezapomnianą atmosferę na trybunach zadbali warszawscy kibice. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie trzech punktów.

Legionistom punkt odebrał sędzia 

W 49 minucie Sebastianowi Mili wyszedł strzał, który z powodzeniem może rywalizować w konkursie na gola rundy. O ile pomocnik Śląska już nie raz pokazywał, że potrafi zdobywać piękne bramki strzałami z dystansu, o tyle celne uderzenia z prawej nogi w wykonaniu Mili należą już do rzadkości. Ten gol nie powinien jednak zostać uznany. Piotr Ćwielong, który podawał do pomocnika Śląska, znajdował się na spalonym, czego nie dostrzegł asystent Dawida Piaseckiego. Tak to już jednak jest, kiedy arbiter musi zwalniać się wcześniej z pracy aby zdążyć na mecz.

Stadiony świata
Nie tylko trafienie Sebastiana Mili było wyjątkowej urody. W 7 minucie po dośrodkowaniu Rzeźniczaka piłkę przed pole karne wybili obrońcy gości. Do futbolówki dopadł Ariel Borysiuk i kąśliwym strzałem z pierwszej piłki nie dał szans na interwencję Marianowi Kelemenowi. Po wyjściu na prowadzenie Legioniści stwarzali kolejne dogodne sytuacje, jednak w bramce Śląska świetne zawody rozgrywał Kelemen, potwierdzając że jest jednym z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy. Niewykorzystane okazje zemściły się w 27 minucie. Wojciecha Skabę mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Przemysław Kaźmierczak. Ten sam zawodnik w 70 minucie nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego po faulu Rzeźniczaka.

Nie lubimy piątków
Mecz ze Śląskiem był drugim meczem w rundzie wiosennej jaki przyszło Legionistom rozegrać w piątek. Na inaugurację rundy zawodnicy Skorży zremisowali 3 – 3 z Cracovią Kraków. Kolejny ligowy mecz z udziałem Wojskowych odbędzie się w niedzielę. Przeciwnikiem warszawiaków będzie GKS Bełchatów. Przypomnijmy, że przed tygodniem Legia w niedzielnych derbach stolicy wygrała 1 – 0 z Polonią.

Oro Profesoro

Śląsk pod wodzą Oresta Lenczyka jeszcze nie przegrał. Mecz z Legią był już jedenastym z rzędu, nie przegranym spotkaniem Śląska. Ostatni raz wrocławianie z Legią wygrali dziesięć lat temu. Wówczas Legia sięgnęła po Mistrzostwo Polski, a Śląsk spadł z ligi. Czy tym razem historia się powtórzy? Nie mam nic przeciwko.

4 komentarze:

  1. Podobnie jak autor bardzo lubię Legię i każda porażka stołecznego klubu boli. Aczkolwiek gratulacje należą się Śląskowi, który pod wodzą Lenczyka grają niezłą piłkę i przede wszystkim kibicom, którzy stworzyli fantastyczne widowisko. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczowo, przejrzyście - żąl tylko, że o Legii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że Śląsk nie wykorzystał rzutu karnego. Wtedy byłoby 3-1 i nie byłoby o czym mówić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że sędziowie po raz kolejny krzywdzą Legię (patrz mecz z Cracovią).. to się jednak może niedługo zmienić..

    OdpowiedzUsuń