Reklama

poniedziałek, 30 maja 2011

Bukmacherzy płaczą i płacą - Skorża zostaje!

Piłkarskie cuda na boisku już się zdarzały. Teraz wydarzył się prawdziwy pozaboiskowy cud piłkarski. Decyzja, którą ogłosił Leszek Miklas na konferencji po meczu z Polonią Bytom wprawiła wszystkich w osłupienie. - Szkoleniowcem Legii pozostaje Maciej Skorża – za te słowa Miklasa słono zapłacą firmy bukmacherskie, które za każdą postawioną złotówkę na Skorżę płaciły kilkukrotnie więcej.

Przed meczem
To, że mecz z Polonią Bytom będzie dla Skorży ostatnim w roli szkoleniowca Legii przewidywał sam trener – Oficjalnie nikt mi nie powiedział, że jest to mój ostatni mecz w Legii, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tak właśnie będzie – mówił na przedmeczowej konferencji Skorża.

Nie jest jednak do końca pewne, czy szkoleniowiec Legii już przed meczem z Polonią nie wiedział, że zachowa stanowisko. Na przedmeczowej konferencji Skorża był uśmiechnięty jak nigdy i przekomarzał się z dziennikarzami – Jeszcze nie widziałem żeby dziennikarze śmiali się z własnych pytań – mówił z uśmiechem trener Legii. - Strasznie wesoła atmosfera dzisiaj – rzucił jeden z dziennikarzy.

Po meczu
Włodarze Legii poszli po rozum do głowy i wysłuchali moich błagalnych próśb - Domyślacie się pewnie, dlaczego się tutaj znalazłem. Od wielu tygodni w mediach pojawiło się mnóstwo spekulacji na temat tego, kto poprowadzi zespół Legii w przyszłym sezonie. Po serii bardzo nieudanych meczów na początku rundy wiosennej również i my zastanawialiśmy się, kto powinien być trenerem Legii. Teraz możemy już uciąć wszelkie spekulacje - szkoleniowcem Legii pozostaje Maciej Skorża - powiedział na pomeczowej konferencji wiceprezes Legii, Leszek Miklas.

Co z Weissem?
Macieja Skorżę miał zastąpić Wladimir Weiss. Co zatem się stało, że słowacki szkoleniowiec nie zagości w Warszawie? - Nie ukrywam, że negocjacje z Weissem były zaawansowane, ale pogodzenie funkcji selekcjonera reprezentacji Słowacji i trenera Legii Warszawa było nie do zaakceptowania zarówno przez nas, jak i słowacką federację piłkarską – tłumaczy Miklas. 
Ja widzę w tym jednak drugie dno. Wraz z przyjściem Weissa Legię miał zasilić zaciąg słowackich piłkarzy z Janem Muchą na czele. Podopieczny selekcjonera reprezentacji Słowacji zdecydował się nie wracać do Warszawy. Sprowadzenie byłego bramkarza Legii było dla klubu priorytetem i zakończyło się pierwszą porażką Weissa, która w oczach władz mogła zaważyć na tym, że nie zdecydowano się podopisywać z nim kontraktu. 
Krótkie podsumowanie  
Wygrany Puchar Polski, miejsce na najniższym stopniu podium Ekstraklasy, rozkręcająca się drużyna z kapitalnym Radoviciem na czele (Serb wygrał klasyfikacje kanadyjską – 10 goli, 7 asyst). Z osiągniętego wyniku zadowolony jest też Skorża - Osiągnęliśmy w tym sezonie bardzo dobry wynik. Wywalczyliśmy Puchar Polski i zajęliśmy w tabeli trzecie miejsce. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, jest to bardzo dobry rezultat. Najlepszym zawodnikiem Legii był Miroslav Radović (na zdj.). On przeszedł samego siebie - był naszym najjaśniejszym punktem – podsumował sezon szkoleniowiec Legii. 
 

Kibicowskie podumowanie sezonu

Każdy mecz miał w sobie coś wyjątkowego i unikalnego. W każdym kibice Legii potrafili stworzyć prawdziwy spektakl. Pod koniec sezonu święto kibiców popsuł polski rząd z Donaldem Tuskiem na czele, który wytoczył przeciw kibicom ciężkie działa w postaci zamykanych stadionów i ograniczania wolności słowa.

Wymarzone otwarcie
07.08.2010
Tego dnia Żyleta nadawała ton jak za dawnych lat. Na uroczystość otwarcia nowego stadionu Legii zaproszono Arsenal Londyn. Do poziomu przeciwnika przystosowali się kibice, tworząc niezapomniane widowisko. Na początek po trybunach przeszła meksykańska fala, wraz z którą po Ł3 rozległo się gromkie Niech ta fala zapier... Wyjątkowo brzmiał Sen o Warszawie. Doping na tym meczu był zapowiedzią tego co miało wydarzyć się w kolejnych.

Powtórka z Cracovią
16.08.2010
O takich meczach się nie zapomina. O takich meczach mówi się, że wygrali je kibice. Do 77. minuty Legia przegrywała z Cracovią 0:1, a w doliczonym czasie gry trzy punkty dał Legii Maciej Iwański. Kiedy piłka po strzale pomocnika warszawian wylądowała w siatce Łazienkowska eksplodowała. To co się działo na trybunach jest nie do opisania. Emocje udzieliły się nawet dziennikarzom sympatyzującym z Legią. Ten mecz był też wyjątkowy z innego powodu. Po zakończeniu pierwszej połowy Wojciech Hadaj poprosił na środek boiska Michała Jarka oraz Paulinę Śledziewską. Chwilę później mężczyzna wyznał na kolanach swoją miłość i poprosił wybrankę o rękę. Zaskoczona i szczęśliwa dziewczyna nie mogła odmówić.

Święta wojna
13.08.2010/06.03.2011
Starcia Legii z Polonią to coś więcej niż zwykłe mecze. Derby rządzą się swoimi prawami nie tylko na boisku, ale również wśród kibiców. 
Fani Legii na stadion Polonii wpuszczeni nie zostali.
Na wiosnę przy Ł3 pokazaliśmy już prawdziwą siłę. Walka na słowa rozpoczęła się już na godziny przed meczem. Kibice Czarnych Koszul strasznie się napinali, ale nie mieli odwagi aby wyjść naprzeciw Legionistom, co kibice Legii skwitowali krótko Tak się ku*wa napinacie, a na mieście spie*dalacie. Podczas meczu fani Legii zaprezentowali dwie efektowne oprawy. Niestety po drugiej z nich środki pirotechniczne wylądowały na murawie.

Wojna na linii rząd – kibice 
 
Po meczu z Ruchem lider kibiców Legii, Piotr Staruchowicz nie wytrzymał kolejnej porażki ukochanej drużyny i z liścia potraktował Kubę Rzeźniczaka, który bez ogródek mówił, co sądzi o kibicach. Obaj panowie się przeprosili, a cała sprawa zapewne rozeszłaby się po kościach gdyby tematu nie podchwyciły szukające sensacji media.

Swoją własną krucjatę przeciwko środowisku kibiców od dłuższego czasu prowadzi Gazeta Wyborcza. Po incydencie ze Staruchem nagonka na kiboli została zaostrzona. Nie uszło to uwadze kibiców Legii, którzy rozpoczęli szeroko zakrojoną akcję przeciwko GW.

Do walki z kibicami przyłączył się też rząd. Po drobnych zamieszkach na meczu finałowym Pucharu Polski (kibice Legii wbiegli na murawę by cieszyć się z piłkarzami ze zdobytego trofeum, a kibice Lecha starli się z ochroną) Donald Tusk rozpoczął telenowelę. Pozamykane stadiony, zakazy stadionowe, zakaz udziału zorganizowanych grup kibiców gości na meczach i ograniczanie wolności słowa – tak wyglądają nieudolne próby zwalczenia stadionowego chuligaństwa. 

Pod koniec sezonu doping, w ramach protestu nie był prowadzony. W pamięci kibiców na długo pozostanie mecz przeciwko Wiśle Kraków, na którym trybuny przy Ł3 zamieniły się w kąpielisko. W ten ironiczny sposób fani zadrwili z działań podejmowanych przez rząd. Widowisko uświetnił Krzysztof Kononowicz - "przyszły prezydent RP".  
 

czwartek, 26 maja 2011

Skorża płacze razem z Arką

Wyjazd do Gdyni był dla Legii szczególny pod kilkoma względami. OSTATNI wyjazdowy mecz w sezonie, PIERWSZA wyjazdowa wygrana w rundzie wiosennej, PIERWSZY ligowy gol Manu. Szczególny był też dla Macieja Skorży, który pomimo wygranej 5:2 nie był w dobrym nastroju. Trener warszawian prawdopodobnie po raz PRZED OSTATNI zasiadł na ławce trenerskiej Legii.

Następcą Skorży ma zostać Wladimir Weiss, który jest już po rozmowach z prezesami Legii. Ci czekają na niego z otwartymi rękami. Szkoleniowiec reprezentacji Słowacji ostateczną decyzję ma podjąć w poniedziałek. Wszystko wskazuje jednak na to, że od nowego sezonu to Weiss poprowadzi Legię.

Samotny w tłumie
O Macieju Skorży na Legii właściwie już zapomniano. Prawdopodobnie na konferencji po meczu z Polonią Bytom usłyszymy, że podziękowano mu za współpracę. Na decyzję zarządu nie będzie już miał wpływu wynik ostatniego meczu w sezonie i to na którym miejscu Legia zakończy rozgrywki. Mam jednak nadzieję, że dzięki zwycięstwu Legia będzie wicemistrzem kraju, a wówczas trener będzie mógł odejść z podniesioną głową i poczuciem wykonania dobrej roboty. Powody do wstydu będą mieli prezesi Legii, którzy nie wyciągnęli wniosków ze zwolnienia Urbana i tak teraz zbyt pochopnie pozbędą się Skorży.

Nieudany sezon? 
Wcale tak nie uważam. Przede wszystkim Legia po raz pierwszy od trzech lat sięgnęła po prestiżowe trofeum. Co prawda Mistrzem Polski nie zostaliśmy, ale wywalczenie Pucharu Polski też jest ogromnym sukcesem. Dzięki triumfie w tych rozgrywkach jako pierwsza polska drużyna zapewniliśmy sobie prawo startu w europejskich pucharach. To prawda, że Legia grała w tym sezonie w kratkę, nie zawsze potrafiąc połączyć efektowność z efektywnością. Końcówka sezonu pokazuje jednak, że zespół wkroczył na właściwe tory i szkoda, że z rozpędzającej się lokomotywy chcemy wyrzucić maszynistę. Tym bardziej, że ten ma pomysł i wizję co do przyszłości drużyny. Przede wszystkim Skorża nie boi się stawiać na młodych, uzdolnionych piłkarzy (Kucharczyk, Rybus, Borysiuk, Wolski, Żyro, Efir, Szumski), którzy są stopniowo wprowadzani do pierwszego zespołu i w niedalekiej przyszłości mogą stanowić o sile Legii. Nie wiem, czy następca Skorży będzie tak odważny w stawianiu na młodzież.

Nieudane transfery?
Wszyscy tak mówią i po części na pewno mają rację. To jednak nie trener Legii za nie odpowiada. Skorża nie raz przebąkiwał, że sprowadzani piłkarze nie są graczami na miarę wielkiej Legii. Z kilku z nich potrafił jednak zrobić użytek i teraz są oni głównymi postaciami Legii. Klasycznym przykładem jest tutaj Ivica Vdroljak, który zaraz po przyjściu na Łazienkowską otrzymał opaskę kapitańską. Charyzmatyczny Chorwat swoją postawą na boisku, jak i poza nim nie raz pokazał, że na miano kapitana zasłużył. W końcówce sezonu przebudzili się Manu i Cabral, a doskonały początek rundy miał Hubnik.

Lista pytań do władz
Niezależnie od wszystkiego, czy naprawdę jest sens zwalniać trenera, który w pierwszym sezonie pracy z drużyną wywalczył Puchar Polski, a rozgrywki ligowe zakończy w pierwszej trójce? W takim razie po co w ogóle podpisywano z nim kontrakt? Czemu Skorża nie dostanie szansy dokończenia tego co zaczął, czyli poprowadzenia Legii w europejskich pucharach? Czy zatrudnianie trenera, który będzie dzielił obowiązki szkoleniowca reprezentacji i trenera klubowego jest dobrym pomysłem?

poniedziałek, 23 maja 2011

Robert Mateja - polskich skoków nadzieja, czyli jak kibice zakpili z rządu



Twórcze, niebanalne, mistrzowskie – w światku kibicowskim jeszcze długo będzie mówić się o tym w jak ironiczny sposób kibice warszawskiej Legii odpowiedzieli na wszystkie hmmm niemądre pomysły premiera Donalda Tuska. Podczas ligowego klasyku z Wisłą Kraków trybuny stadionu przy Łazienkowskiej zamieniły się w...kąpielisko.

Plażowicze dopisali
W ramach protestu dopingu oczywiście nie było. Plażowicze (czytaj kibice) bawili się jednak znakomicie. Setki plażowiczów przyniosło ze sobą dmuchane materace, piłki plażowe, koła ratunkowe, czepki, google i inne niezbędne przybory plażowicza. Jak na plażowiczów przystało kibice posmarowali się olejkiem przeciwsłonecznym, po czym wygrzewali się na słońcu. Nie zabrakło też gry w piłkę plażową. Było też przyciąganie liny, czy konkursy piosenek. Z szerokiego repertuaru fanom najbardziej do gustu przypadły Kolorowe jarmarki i Mydełko Fa. Legijni kibice nie zapomnieli o największych gwiazdach polskiego sportu. Skandowano nazwiska Adama Małysza, Roberta Kubicy, czy Roberta Matei – polskich skoków nadziei. Jednym słowem wielki happening przy Ł3.

Ko – ko – ko Kononowicz
Niekwestionowaną gwiazdą dnia był Krzysztof Kononowicz - „przyszły prezydent RP”. Popularny Konon został zaproszony na przedmeczowy happening. Co ciekawe pojawił się na nim w asyście...żywej kozy. Można było wziąć autograf, czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Kononowicz wygłosił też kilkuminutowe przemówienie, ale tylko najbardziej niebanalni plażowicze zrozumieli jego przesłanie. Konon, już bez uroczej kozy, pojawił się również na trybunach stadionu Legii. Miał w sobie tyle odwagi, że chwycił za mikrofon.. był przy tym przekonujący niczym Staruch. Do tego stopnia, że po trybunach rozległo się gromkie Kononowicz, Kononowicz, Kononowicz...

Kto nie skacze ten za Tuskiem
Wakacyjna atmosfera przyciągnęła na stadion samego Donalda Tuska. A dokładniej jego kukłę. Ubrany w garnitur (hmm trochę dziwny strój jak na plażę) zajął zaszczytne miejsce na samym gnieździe, a cały stadion rytmicznie podskakiwał wykrzykując hasło Kto nie skacze ten za Tuskiem. Nie ładnie plażowicze! Nie ładnie! Za takie coś mogą dać nam wszystkim zakazy wejścia na teren kąpieliska, albo w ogóle je zamknąć... O zgrozo!

niedziela, 22 maja 2011

Wygrali z mistrzem


Starcia Legii z Wisłą zawsze budzą wielkie emocje. Mecze pomiędzy tymi drużynami urosły już do rangi ligowego klasyku. W sobotę doszło do 136. ligowej konfrontacji tych dwóch utytułowanych polskich zespołów. 

Kluczowe trzy punkty
Choć przed meczem sporo mówiło się o tym, że to spotkanie jest właściwie o pietruszkę (Wisła zapewniła już sobie tytuł mistrzowski, a Legia zdobyła Puchar Polski, czym zagwarantowała sobie prawo startu w Lidze Europy) to tak absolutnie nie było. Legia za wszelką cenę chciała ten mecz wygrać. Dlaczego?
  1. Legioniści pałali rządzą rewanżu za jesienną porażkę przy Reymonta, gdzie Biała Gwiazda upokorzyła drużynę Macieja Skorży, wygrywając 4:0.
  2. Tylko zwycięstwo pozwalało zachować Legii szanse na zajęcie drugiego miejsca na koniec sezonu. Przy tylko dwupunktowej stracie do drugiej Jagielloni i korzystnym terminarzu (dwa ostatnie spotkania z walczącymi o utrzymanie Arką Gdynia i Polonią Bytom) zdobycie wicemistrzostwa wydaje się być realnym celem.
  3. Choć media wskazały już Wladimira Weissa na następcę Macieja Skorży, to trener Legii nadal walczy o zachowanie posady.
  4. O przedłużenie kończących się wraz w czerwcu kontraktów walczą niektórzy piłkarze Legii. Przykładem jest tutaj Sebastian Szałachowski, który strzelonym golem dał sygnał władzom klubu, że nie zamierza z Legii odchodzić. 
Nie zabrakło kontrowersji

Zaangażowanie i determinację w grze Legii, w przeciwieństwie do Wisły, było widać. Kluczowa dla losów spotkania była końcówka pierwszej połowy. W 45. minucie do doskonałego podania Cabrala wystartował Radović, na którego w polu karnym wpadł wychodzący z bramki Pareiko. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny, a golkipera Wisły wyrzucił z boiska. Gospodarze ostro protestowali przeciwko tej decyzji, ale arbiter zdania nie zmienił. Jedenastkę na gola zamienił reprezentant Argentyny – Ajerando Cabral. W doliczonym czasie gry podanie od Manu wykorzystał Szałachowski, który ograł Branco i mierzonym strzałem ustalił wynik spotkania na 2:0.
Czy Legii należał się rzut karny? Oceńcie sami

Wandal Parejko
Z decyzją sędziego z 45. minuty nie mógł się pogodzić bramkarz Wisły - Siergiej Parejko, który długo nie schodził z boiska, próbując interweniować i u sędziego głównego i u technicznego. Kiedy był już w drodze do tunelu z jego ust poleciała wiązanka niecenzuralnych słów, a w złości rzucił o podłogę jakimś przedmiotem. Co ciekawe, pierwszym uspokajającym Pareikę był... Małecki.
Prawdziwy rosyjski temperament.

Wyjątkowy mecz dla Skorży
W latach 2007-2010 prowadził krakowską Wisłę. Teraz stanął naprzeciw drużyny, z którą dwukrotnie zdobywał Mistrzostwo Polski. Skorża wygrał. Szkoda, że nawet jeśli będzie wygrywał już do końca sezonu to prawdopodobnie i tak pożegna się z warszawskim klubem - Nie chcę komentować zamieszania ze zmianą trenera. Jestem od tego, żeby przygotować drużynę na kolejne spotkania. Wypowiem się na ten temat, ale zrobię to w odpowiednim momencie. Kiedyś na pewno pożegnam się z Legia. Zresztą - jutro ma być koniec świata – mówił na przedmeczowej konferencji Skorża. Zmiana na stanowisku trenera jest już niemal przesądzona. Weiss potwierdził już nawet, że negocjuje z Legią. Szkoda, bo nie jestem za niepotrzebnymi zmianami na tym stanowisku. Skorża wywalczył już z Legią Puchar Polski i jest w grze o wicemistrzostwo kraju. A jeśli już coś chcemy zmieniać to popatrzmy na ruchy transferowe Legii.

niedziela, 15 maja 2011

Boże Chroń Fanatyków

...Bez nas nie ma widowiska. Bez nas nie ma piłki. Cały blask stadionów to nasze wysiłki...



Miesiąc maj premier Tusk przeznaczył na walkę z kibicami. Pozamykane stadiony, straszenie zakazami stadionowymi i surowymi karami za chuligańskie wybryki, zakaz udziału kibiców drużyn przyjezdnych na meczach Ekstraklasy, I i II ligi, zakaz używania niecenzuralnych słów na stadionach.. zakaz, zakaz i jeszcze raz zakaz. Donald Tusk chce wprowadzić na stadionach reguły rodem z państwa rządzonego przez Łukaszenkę. Kibice nie gęsi, swoje zdanie mają i tak oto rozpoczęła się wojna na linii rząd – kibice.

Czy premier naprawdę nie rozumie, że dzięki tym kibicom, którzy czasem dają się ponieść emocjom, mamy wspaniałe piłkarskie spektakle. Prawdziwe kibicowanie to coś więcej niż tylko sam mecz. Kibicowanie to sposób na życie. To fanatyzm, któremu poświęca się każdą wolną chwilę. To godziny pracy przy przygotowywaniu opraw. To niejednokrotnie zdarte gardło. To miłość - nie za zaszczyty i honory. Za piękne chwile, których nigdy się nie zapomni. Za wspomnienia, które pozostaną do końca, za kolegów którzy staną murem. To miłość, za którą niejednokrotnie dostaje się mocno od życia. A to wszystko dla naszego ukochanego klubu.

Bo Legia to więcej niż klub!

Nasz hymn, Sen o Warszawie Czesława Niemena w wykonaniu kibiców Legii

Warszawska starówka, 2006
Świętujemy zdobycie tytułu Mistrza Polski

Kibicowanie to też mroczna strona

A to już nasz protest przeciwko nagonce na środowisko kibiców

poniedziałek, 9 maja 2011

Donald matole Twój rząd obalą kibole!



Od pewnego czasu, o czym już pisałem trwa nagonka na kibiców polskich klubów. Czarę goryczy przelała drobna zadyma fanów Legii i Lecha z policją podczas meczu finałowego Pucharu Polski. Wydarzenie to zostało medialnie nadmuchane do granic niemożliwości. Ostatnimi czasy dużo wolnego czasu miał chyba Donald Tusk. Premier najwyraźniej wykorzystał go na czytanie gazet, z których to wywnioskował że należy zwalczyć kiboli. Tusk, jako zadeklarowany kibic Lechii Gdańsk powinien jednak wiedzieć, że z kibicami nie wygra. Chyba, że znudziło mu się rządzenie naszym krajem...

Premier siłę swojego rządu chciał pokazać zamykając stadiony Legii i Lecha na mecze ligowe. Oficjalnie decyzję w tej sprawie podjęli wojewodowie, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że podjęto ją na najwyższym szczeblu władzy. To tylko jeszcze bardziej zjednoczyło kibiców Legii, którzy w liczbie kilku tysięcy zjawili się przed stadionem i głośno dopingowali swoich ulubieńców. Po spotkaniu do kibiców Legii chcieli podejść piłkarze, tylko że zabroniła im tego ochrona. Doszło do szarpaniny, w której uczestniczyli m.in. Vrdoljak i Radovic. Czy ich też Tusk nazwie kibolami?

Donald Tusk i jego partia cieszyli się moim poparciem i zawsze mogli liczyć na mój głos. Do teraz. Moja miłość do Legii jest większa niż przywiązanie partyjne. W najbliższych wyborach zamierzam ocenzurować kartę do głosowania wielką (L) z dopiskiem NIESPEŁNIONE RZĄDU OBIETNICE = TEMAT ZASTĘPCZY KIBICE – właśnie takie hasło przyświeca naszemu protestowi przeciw rządowi. W tej walce nie jesteśmy osamotnieni, bowiem przyłączyła się już do niego niemal cała kibicowska Polska.
Mówiąc o działaniach rządu nie mogę pominąć dzisiejszej rozmowy Moniki Olejnik z Adamem Gierszem. Minister sportu przyznał, że wstydzi się tego, że wręczał puchar zawodnikom Legii i że nie ma do nich szacunku. A ja, Panie ministrze, wstydzę się za Pana i Pańskich kolegów.

A oto moja podpowiedź dla Donaldinho: Aby na stadionach było spokojnie potrzebna jest współpraca klubów, PZPN' u i rządu. Walter już o tym wie, a Pan, Panie Donaldzie jeszcze chyba nie.

wtorek, 3 maja 2011

Na gorąco z Bydgoszczy. Puchar Polski jest nasz!

To były niezapomniane chwile. Po raz ostatni dokonaliśmy tego w 2008 roku. Po trzech latach piłkarze Legii ponownie zatriumfowali w Pucharze Polski. W decydującym meczu podopieczni Macieja Skorży okazali się lepsi od Lecha Poznań, pokonując Kolejorza po rzutach karnych.

Spotkanie nie rozpoczęło się jednak najlepiej dla Legionistów. Poznaniacy prowadzili od 29. minuty po strzale z dystansu Injaca. Przez długi czas Legia nie potrafiła na poważnie zagrozić bramce Kotorowskiego. Tak było do 67. minut. Wówczas na strzał zdecydował się Manu. Piłka odbiła od obrońcy i wpadła do bramki zaskoczonego golkipera Lecha. Dla Portugalczyka było to pierwsze trefienie w barwach stołecznego klubu. Pozostałe regulaminowe minuty, jak i dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia i o tym kto wywalczy prestiżowe trofeum miały zadecydować rzuty karne. Te Legioniści wykonywali bezbłędnie, a Lechitów zawiódł ich kapitan, Bartosz Bosacki.

Kiedy do piłki podchodził Jakub Wawrzyniak i było niemal pewne, że sięgniemy po Puchar Polski nasi kibice już czekali aby wbiec na murawę stadionu. Po skutecznie egzekwowanej jedenastce wybuchł szał radości. Kilka tysięcy fanów Legii wspólnie z piłkarzami rozpoczęli fetę. Kiedy na to patrzałem moje serce się radowało. Szalejący kibice rozbierający piłkarzy Legii do slipów, roześmiany jak nigdy Maciej Skorża, który z radości oddał nawet swoją marynarkę jednemu z kibiców, zawodnicy wręczający puchar Piotrowi Staruchowiczowi, Radovic rozwalający stół z radości – na taką Legię czekałem, z takiej Legii jestem dumny, taką Legię pamiętam z 2006 roku, kiedy to wspólnie z innymi kibicami świętowałem na warszawskiej Starówce zdobycie tytułu Mistrza Polski.


Atmosferę święta popsuli kibice Kolejorza, którzy sfrustrowani porażką swoich ulubieńców starli się z ochroną i zdemolowali stadion bydgoskiego Zawiszy. Kibice II ligowca nie powinni się jednak obrazić, bo oni mają w zwyczaju sami niszczyć swój obiekt.

sobota, 30 kwietnia 2011

Legionistka roku wybrana


Kibice to nie tylko fanatyczni faceci zdzierający gardła dla swojego ukochanego klubu. To też piękne kobiety, bez których świat nie byłby taki kolorowy. Wybory miss wśród dziewczyn kibicujących Legii to już tradycja. Przed kilkoma dniami zakończyło się głosowanie na Legionistę roku 2010. Zwyciężczynią została Kamila Wójcik. Na tą uroczą blondynkę zagłosowało ponad 38 tys. internautów. Wśród nich byłem również ja :) 
 


sobota, 23 kwietnia 2011

Mecz gwiazd na stadionie Legii


11 maja na stadionie warszawskiej Legii nie lada gratka dla piłkarskich kibiców – zostanie rozegrany mecz pomiędzy drużynami byłych gwiazd polskiej piłki nożnej i czołowych, byłych zawodników z najlepszych europejskich klubów.

Udział w meczu zapowiedzieli już Dariusz Dziekanowski, Czarek Kucharski, Roman Kosecki, Piotr Nowak, Andrzej Rudy, Andrzej Juskowiak, Piotr Świerczewski i wielu innych.

11 maja 2011 o godz. 17.30 na Stadion Legii przy ul. Łazienkowskiej 3. Wstęp jedyne 10 zł.

Po raz ostatni takie spotkanie zostało rozegrane 9 października 2010 r. Wówczas zmierzyły się gwiazdy TVN z politykami z Wiejskiej. 
 

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Niezwykła odsłona stadionu Legii

W tym tygodniu czytelnicy oficjalnej strony Legii Warszawa mieli okazję obejrzeć nietypową pracę przedstawiającą makietę Stadionu Legii. Autorem projektu jest Paweł Marchlewski.

Miniatura obiektu została wykonana z dwóch pudełek po butach, 24 długich wykałaczek, 20 kartek w formacie A5 oraz 15 kartek w formacie A4. Pan Paweł pracę nad projektem rozpoczął w grudniu. Po czterech miesiącach skrupulatnej pracy zaprezentował swoje dzieło. 

  
W październiku podobny projekt przedstawił Piotr Chicheł, który makietę stadionu mieszczącego się przy Łazienkowskiej 3 wykonał z 13 500 zapałek. Dodatkowo wewnątrz konstrukcji zamontował pięć białych diod LED. Cały projekt został wykonany w ciągu 307 dni, zaś jego wymiary to 67cm x 55cm x 13cm. 



Wokół meczu z Lechem


- Już trenujemy kołyskę, którą na cześć dziecka Artjomsa wykonamy po strzeleniu gola Legii - śmiał się dzień przed ligowym klasykiem Ivan Djurdjević. Szczęśliwy ojciec powrócił do Poznania w piątek, a w sobotę sprezentował sobie wymarzony prezent, czyli strzelił gola, którego oczywiście zadedykował żonie i córce.

Radość napastnika Kolejorza była tym większa, że jego trafienie z 83 minuty dało Lechitom upragnione trzy punkty. Jako kibic Legii wolałbym jednak aby żona Rudnevsa rodziła w piątek, a najlepiej w sobotę... no ale cóż co się stało to się nie odstanie. Legia przegrała 0:1. Rozpaczać z tego powodu jednak nie będę. Ta porażka ostatecznie przekreśliła szanse podopiecznych Macieja Skorży na zdobycie tytułu mistrzowskiego, a i o drugie miejsce będzie trudno. Swoją drogą to byłby nie lada wyczyn gdyby z dziesięcioma porażkami na koncie udało się zdobyć mistrzostwo. Obecny układ w tabeli i tak jest dość... dziwny. Legia ma na koncie 32 punkty i jest szósta. Trzecia Lechia ma tyle samo punktów co Legioniści, a dwunaste Zagłębie cztery punkty mniej. Tak więc różnica między trzecią, a dwunastą drużyną to zaledwie cztery oczka.

Na zbytnie rozwodzenie się nad sytuacją w tabeli piłkarze Legii nie mieli jednak czasu. W niedzielę swoje 27. urodziny obchodził Marcin Komorowski...

W nastroju do świętowania nie był na pewno Maciej Skorża. Ostatnimi czasy szkoleniowiec Legii jest przygaszony, przygnębiony. Pokazała to chociażby konferencja prasowa przed ligowym klasykiem z Lechem, na której to Skorża nie był po prostu sobą. Po porażce z Kolejorzem niemal wszystkie media postawiły już na nim krzyżyk. Skorża wciąż ma jednak poparcie kibiców, którzy podczas meczu kilkukrotnie skandowali jego nazwisko.


Skoro już jestem przy kibicach to nie sposób nie wspomnieć o wspólnej akcji fanów Lecha i Legii. Jak wiadomo nic tak bardzo nie łączy jak wspólny wróg. W tym przypadku jest nim Gazeta Wiadoma, która prowadzi własną krucjatę przeciwko polskim „kibolom”. Zarówno w sektorze gospodarzy, jak i gości zawisły dwa transparenty, na których widniały napisy "Niespełnione rządu obietnice, temat zastępczy – kibice!”. Dodatkowo w pierwszej połowie w naszym sektorze pojawiła się duża sektorówka, stylizowana na pierwszą stronę Gazety Wiadomej, na której znajdowały się podobizna redaktora naczelnego gazety oraz bardzo wymowne hasło.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Janek wróć! Sentymentalna podróż z Urbanem


Od 4 czerwca 2007 roku do 14 marca 2010 roku był trenerem Legii Warszawa. Za jego kadencji Legia sięgnęła po Puchar i Superpuchar Polski oraz dwukrotnie była wicemistrzem kraju. Kiedy po trzech latach odchodził z klubu płakali po nim kibice i piłkarze. Teraz Jan Urban wrócił na Łazienkowską, już w roli szkoleniowca Zagłębia Lubin.

Jego przyjście do Legii było jedną wielką niewiadomą. W Polsce był on trenerem anonimowym. Wiadomo było tylko tyle, że w przeszłości był bardzo dobrym piłkarzem (rozegrał 57 meczów w reprezentacji Polski, w których strzelił 7 goli) i z powodzeniem prowadził drużyny młodzieżowe hiszpańskiej Osasuny Pampeluna – To bardzo odważne posunięcie ze strony zarządu, bo jak wiecie jestem debiutantem na boiskach Ekstraklasy – mówił trzy lata temu Urban.

 
Konferencja prasowa, na której przedstawiono 
nowego trenera Legii, Jana Urbana (2007r.) 
 
Wszyscy do Janka bardzo szybko się przekonali i bardzo go polubili. Przez trzy lata pracy z drużyną Legii dał się poznać jako człowiek nadzwyczaj sympatyczny, zawsze uśmiechnięty, zarażający swoim optymizmem wszystkich dookoła. O tym jak ciepło jest na Ł3 wspominany świadczy gorące powitanie jakie zostało mu zgotowano podczas sobotniego meczu Legii z Zagłębiem. Od kiedy tylko pojawił się w Warszawie był w centrum uwagi. Warszawscy dziennikarze jemu poświęcali całą uwagę, jakby zapominając o obecnym trenerze Legionistów, Macieju Skorży. Janek był tym faktem zachwycony. Wśród tłumów dziennikarzy czuł się jak ryba w wodzie - Tęsknię za tymi twarzami, za tą otoczką. W Lubinie mało kto wie, że ktoś jest kontuzjowany, że ktoś nie zagra. Tutaj wszyscy wszystko wiedzą – dziennikarze interesują się drużyną. Brakuje mi tego – mówił Urban.

Kiedy wychodził na murawę nowego stadionu Legii zakrył twarz dłońmi. Łzy wzruszenia pojawiły się na jego oczach. Przez lata obserwował jak wznosi się ten wspaniały obiekt przy Łazienkowskiej, ale nie było mu dotrwać do końca tej budowy. - Kibice są fantastyczni, w złym momencie tutaj trafiłem. Szkoda. - powiedział po meczu były szkoleniowiec Legii.
Po spotkaniu długo udzielał wywiadów, ściskał się z pracownikami klubu, rozmawiał ze znajomymi, których zostawili w Warszawie. Zaglądał do szatni Legii – ucinał pogawędki z piłkarzami, masażystami czy magazynierem – oto właśnie cały Janek Urban.

Skończyć z tą nagonką!!!


Przypomnijmy – rozbieganie Legionistów po przegranym 2:3 meczu z Ruchem Chorzów. Kibice Legii nie wytrzymali trzeciej kolejnej porażki i swoją frustrację wyładowali na piłkarzach. Nie wytrzymał też Jakub Rzeźniczak, który głośno i nieparlamentarnie wyraził co myśli o takich fanach. Jeszcze bardziej nieparlamentarnie zachował się lider chuliganki Legii, Piotr Staruchowicz. Staruch przeskoczył przez barierkę odgradzającą kibiców od zawodników, podbiegł do obrońcy Legii i uderzył go w twarz.

Podziałało? Podziałało! W kolejnym meczu Legia wygrała w półfinale Pucharu Polski z Lechią Gdańsk i zremisowała w lidze z Zagłębiem Lubin. Podopieczni Macieja Skorży są bliscy gry w finale PP, a w Ekstraklasie awansowali na trzecie miejsce. Obaj Panowie (mowa o Staruchu i Kubie) już się przeprosili, zgodnie uznając że działali pod wpływem emocji. Zarząd słusznie ukarał Pana Piotra zakazem stadionowym i ten na trybunach stadionu Legii już się nie pojawi. Przynajmniej na razie ;]

Od dłuższego czasu pismaki wyraźnie nie miały własnych tematów. Ale jakoś szpalty trzeba było zapełnić i tak powstawały kolejne artykuły o siejących terror i spustoszenie kibolach Legii. Tym razem szukające sensacji media nie będą miały o czym pisać przez tydzień. No chyba, że o oprawie dotyczącej GW. Przed wejściem na stadion rozdawano kartki formatu A4. Z jednej strony wyjaśniono co kibice mają do zarzucenia Wyborczej, druga strona była żółta. Właśnie tą stroną kartki skierowane w stronę murawy unieśli ku górze kibice na pierwszy gwizdek sędziego. Swoją dezaprobatę wobec nieprawdziwych informacji podawanych przez Wyborczą wyraził także zarząd Legii, wysyłając do redakcji dziennika oficjalne pismo, w którym wyraża ubolewanie nad informacjami podawanymi przez GW.

W woli doinformowania dziennikarzy, którzy podali że Legia wcale nie nałożyła zakazu stadionowego na Starucha informuje: podczas meczu z Zagłębiem doping na Żylecie prowadził Levi, wspomagany przez Alchima. Starucha nie było na meczu.

Ciepłe słowa o dopingu na Ł3 wypowiedział również Jan Urban: były trener Legii, obecnie pracujący w Lubinie: 

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Co dalej z Legią?


Po porażce 2:3 z Ruchem Chorzów atmosfera wokół warszawskiego klubu zrobiła się bardzo gęsta. Po trzeciej z rzędu ligowej przegranej podopieczni Macieja Skorży do liderującej Wisły Kraków tracą już dziewięć punktów. Trener Legii znajduje się pod ścianą, a czarę goryczy przelało zachowanie jednego z kibiców stołecznej drużyny, który uderzył Jakuba Rzeźniczaka. 

 
Do zdarzenia doszło podczas pomeczowego rozbiegania. Lider kibiców Legii, Piotr Staruchowicz przeskoczył przez barierkę odgradzającą warszawskich fanów od piłkarzy i uderzył w twarz Rzeźniczaka. Staruch został już objęty zakazem stadionowym, a Minister sportu i turystyki Adam Giersz zwrócił się do prokuratura generalnego o zajęcie się tym incydentem. Sam poszkodowany póki co nie ustosunkował się do całej sprawy - Nie chcę tego komentować. Może za jakiś czas ustosunkuję się do tej sytuacji. Po meczu wyjechałem z Warszawy – powiedział Rzeźniczak.

Zachowanie Starucha nie było odosobnionym incydentem. Po meczu, kiedy piłkarze podeszli do najzagorzalszych kibiców, byli obrzucani wyzwiskami i opluwani. Fani stracili też cierpliwość do Macieja Skorży, którego żegnali gwizdami i białymi chusteczkami. Trener Legii ma jednak wciąż poparcie zarządu. Porażka w jednym z dwóch kolejnych meczy może to zmienić. Skorża dostał ponoć ultimatum od zarządu, a w mediach coraz częściej pojawiają się nazwiska jego następcy - Możliwe są różne scenariusze. Ja wierzę jednak w drużynę i w jej przełom pod moją wodzą – powiedział na pomeczowej konferencji Maciej Skorża.

W sobotę piłkarze Legii przegrali z Ruchem 2:3, pomimo że wygrywali już 2:0. Dla Wojskowych była to trzecia z rzędu i dziewiąta w całym sezonie porażka. Pod tym względem gorsza jest tylko ostatnia w tabeli Cracovia Kraków. Mimo to Legia wciąż plasuje się na czwartym miejscu w lidze. Do pierwszej Wisły traci już jednak dziewięć punktów, a jej przewaga nad ósmym Śląskiem stopniała do zaledwie dwóch oczek.

czwartek, 31 marca 2011

Legioniści w reprezentacji

Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach ligowych dla niektórych zawodników oznacza jeszcze większą pracę i walkę o miejsce w składzie reprezentacji Polski. Na zgrupowania kadry wyjechało w sumie sześciu Legionistów, którzy reprezentowali Polskę w czterech kategoriach wiekowych.

Zabrał dwóch, sprawdził jednego
 
Selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda na mecze z Litwą i Grecją powołał dwóch graczy Legii: Michała Kucharczyka i Jakuba Rzeźniczaka. Szansę pokazania się na boisku otrzymał tylko ten pierwszy. Młody napastnik stołecznego klubu, łącznie spędził na placu zaledwie 23 minuty, w trakcie których nie wyróżnił się niczym szczególnym. W przegranym 0:2 starciu z Litwą na kwadrans przed końcem spotkania zmienił Roberta Lewandowskiego. Piętnastominutowy występ okupił drobnym urazem. W meczu z Grecją Kucharczyk wszedł na boisko w 83 minucie, ponownie zmieniając snajpera Borussi Dortmund.

Kapitan Borysiuk
Reprezentacja Polski U – 20 w czwartek i sobotę, w ramach Turnieju Czterech Narodów, rywalizowała z Niemcami i Szwajcarami. Pełne 90 minut w obu spotkaniach zanotował Ariel Borysiuk. W pierwszym spotkaniu Polacy zremisowali 1:1 z naszymi zachodnimi sąsiadami, natomiast w sobotnim starciu podopieczni Andrzeja Zamilskiego nie sprostali Szwajcarom, przegrywając 1:3. Borysiuk pełnił w tym meczu funkcję kapitana.

Skuteczny Żyro
Zdecydowanie najlepiej z zawodników Legii powołanych na mecze reprezentacji zaprezentował się Michał Żyro. Reprezentacja Polski U – 19 dwukrotnie mierzyła się z rówieśnikami z Norwegii. W obu tych meczach Żyro odgrywał kluczowe role, trzykrotnie pokonując bramkarza rywali. W sobotnim pojedynku 19 letni pomocnik zdobył dwa gole, a Polska wygrała 3:1. Dwa dni później legionista strzelił bramkę dającą reprezentacji kierowanej przez Janusza Białka remis 1:1. W meczach z Norwegami w pełnym wymiarze czasowym grał inny wychowanek Akademii Piłkarsikej Legii Warszawa, Wojciech Lisowski.

Bohater Kamiński
Do sporej niespodzianki doszło w Łomży, gdzie reprezentacja Polski U – 18 pokonała Holandię 3:0. Bohaterem "Biało-Czerwonych" został napastnik Młodej Legii, Kamil Kamiński, który strzelił gola i zaliczył asystę."Kamyk" pojawił się na boisku w drugiej odsłonie. Na początku bardzo precyzyjnie zagrał do Szymona Drewniaka, który pokonał golkipera "Oranje". W dalszej części spotkania Kamiński wykorzystał sytuację sam na sam z holenderskim bramkarzem.

poniedziałek, 21 marca 2011

„Mamy problem”


Te słowa Macieja Skorży z pomeczowej konferencji najlepiej obrazują szanse Legii Warszawa na zdobycie Mistrzostwa Polski. W niedzielę Legioniści przegrali drugi ligowy mecz z rzędu. Tym razem lepszy okazał się GKS Bełchatów, a katem warszawiaków, podobnie jak jesienią, był Marcin Żewłakow. 
 
Były reprezentant Polski w czwartej kolejce dwukrotnie pokonał Marijana Antolovica, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo 2:0. W niedzielę bełchatowianie również wygrali różnicą dwóch goli, a pierwszą bramkę zdobył właśnie Żewłakow. 34 – letni napastnik pokonał Wojciecha Skabę w sytuacji sam na sam. Dla Żewłakowa był to pierwszy gol w lidze od tamtych dwóch trafień jakie zaliczył przy Łazienkowskiej. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry piłkarzy Legii pogrążył Maciej Małkowski. Pomocnik GKS' u ograł Komorowskiego i Astiza, wbiegł w pole karne i pokonał Skabę.

Niewykorzystany karny
Być może ten mecz potoczyłby się zupełnie inaczej gdyby Legia w 26 minucie wykorzystała znakomitą szansę na objęcie prowadzenia. W polu karnym niezdecydowanie Lacica i Sapeli wykorzystał Michal Hubnik i został sfaulowany przez golkipera gospodarzy. Jedenastki nie wykorzystał jednak kapitan Wojskowych, Ivica Vrdoljak, oddając słaby strzał w środek bramki, który bez problemu obronił Sapela.

Piłkarze tłumaczyli się kibicom
Cierpliwość fanów Legii jest już na wyczerpaniu. "Chodźcie tu, k..., wszyscy, ale absolutnie wszyscy! Mamy do pogadania!" - takich rozkazów słuchali po porażce w Bełchatowie piłkarze stołecznego klubu, którzy przepraszali kibiców za porażkę i oddawali swoje koszulki. Czy taką postawą kibice zmotywują zawodników do lepszej gry? Wątpliwe. 


Sentymentalny powrót
Niedzielną porażkę Legii z wysokości trybun oglądał Jan Mucha. Bramkarz, który przed sezonem zamienił Warszawę na Liverpool nie dostaje zbyt wielu szans na grę w nowym klubie i jak sam mówi bardzo chciał wrócić na Ł3 – Zimą miałem ofertę powrotu do Legii Warszawa. Everton nie chciał mnie jednak puścić – zdradził w rozmowie z Dziennikiem Sport słowacki bramkarz.
 
Rzut oka na tabelę
Pomimo drugiej z rzędu i ósmej w sezonie porażki Legia w dalszym ciągu pozostaje w grze o mistrzostwo. Obecnie Legioniści zajmują trzecie miejsce ze stratą sześciu punktów do liderującej Wisły Kraków. Jeżeli w kolejnym ligowym spotkaniu, z Ruchem Chorzów, podopieczni Macieja Skorży nie wywalczą kompletu punktów mogą spaść nawet na siódmą lokatę. Tę właśnie pozycje zajmuje GKS Bełchatów, który do Legii traci trzy oczka.

środa, 16 marca 2011

Ruch odczarowany. Legia w półfinale Pucharu Polski!


Po remisie 1 – 1 w Chorzowie Legioniści przed rewanżem byli zdecydowanym faworytem. Na Łazienkowskiej podopieczni Macieja Skorży, po dwóch trafieniach Ivicy Vrdoljaka wygrali 2 – 0, czym zapewnili sobie miejsce w najlepszej czwórce Pucharu Polski.

Kapitan przypieczętował awans

Pierwsza połowa spotkania nie była porywającym widowiskiem. W ostatniej minucie tej części gry Legia zdobyła klasycznego gola do szatni. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskoczył Ivica Vrdoljak i strzałem głową otworzył wynik rywalizacji. Druga połowa to już koncert Legionistów, którzy w pełni kontrolowali boiskowe wydarzenia. 15 tysięcy kibiców, którzy przybyli na Ł3 ujrzało jednak tylko jedną bramkę. W 58 minucie zespołową akcję wykończył Vrdoljak, zaliczając drugie trafienie w meczu. Dla kapitana Wojskowych gole zdobyte w starciu z Ruchem były szóstym i siódmym trafieniem w sezonie.

Czekaliśmy 16 lat...
Zwycięstwem nad Ruchem, Legioniści przełamali kompleks chorzowian, z którymi po raz ostatni w pucharowej batalii zwyciężyli w 1995 roku, czyli 16 lat temu. Obie drużyny rywalizowały ze sobą w dwóch ostatnich edycjach Pucharu Polski. Przed rokiem spotkały się w ćwierćfinale tych rozgrywek. W pierwszym meczu Legia przegrała 0 – 1. W drugim, po regulaminowych 90 minutach warszawiacy prowadzili 1 – 0 i o awansie do półfinału zadecydowała dogrywka. W 108 minucie do siatki Jana Muchy trafił Łukasz Janoszka i stało się jasne, że Legia przegra batalię o półfinał PP. Piłkarze Legii odpowiedzieli jeszcze golem Jarzębowskiego, ale ostatecznie to Ruch, dzięki bramce strzelonej na wyjeździe cieszył się ze zwycięstwa w dwumeczu. W 2009 roku oba zespoły zmierzyły się ze sobą w półfinale. Chorzowianie po dwóch wygranych 1 – 0 awansowali do finału, w którym przegrali z Lechem Poznań.
Łącznie oba zespoły w pucharowych potyczkach rozegrały między sobą 19 meczów. Ruch wygrywał siedmiokrotnie, Legia osiem razy, a cztery spotkania kończyły się remisem. Legia to najbardziej utytułowana drużyna rozgrywek Pucharu Polski. W sumie Legioniści trzynastokrotnie triumfowali w rozgrywkach (ostatnio w 2008 roku). Ruch natomiast ma na swoim koncie trzy zwycięstwa w PP (ostatnie w 1996 roku).

Młody gniewny
We wtorek kapitalne zawody rozegrał Rafał Wolski. Niespełna 19 – letni wychowanek Akademii Piłkarskiej stołecznego klubu dostaje coraz więcej szans od Macieja Skorży i przebojem wdziera się do pierwszego składu Legii. W starciu z Ruchem młody pomocnik Legionistów wyszedł na boisko w wyjściowym zestawieniu. Grał do 73 minuty, kiedy to został zmieniony przez Manu. Wolski już w 9 minucie spotkania dał próbkę swoich umiejętności, ogrywając w polu karnym dwóch obrońców Ruchu i strzelając minimalnie niecelnie. Zawodnik, który w maju będzie zdawał maturę, w drugiej połowie był jednym z najaktywniejszych Legionistów, grając na tle przestraszonych piłkarzy Ruchu jak stary wyjadacz. Wolski raz za razem przeprowadzał udane akcje środkiem pola, stwarzając zagrożenie pod bramką Ruchu. W 64 minucie miał doskonałą okazję na zdobycie gola, jednak w dogodnej sytuacji przeniósł piłkę ponad poprzeczką Peskovica.

Półfinał bez Wawrzyniaka
Jeszcze nie wiadomo z kim Legia zmierzy się w półfinale Pucharu Polski. Pewne jest, że w pierwszym meczu 1 / 2 finału nie wystąpi Jakub Wawrzyniak. Lewy obrońca Legii w 16 minucie został ukarany żółtą kartą. Była to już druga indywidualna kara Wawrzyniaka w Pucharze i w konsekwencji nie będzie mógł zagrać w pierwszym spotkaniu fazy półfinałowej. Przed meczem rewanżowym z chorzowskim klubem aż sześciu graczy Legii było zagrożonych absencją w kolejnym meczu. Na szczęście Borysiuk, Komorowski, Kucharczyk, Radovic i Gol we wtorkowym meczu nie ujrzeli kartoników. Absencja Wawrzyniaka to jednak nie największe zmartwienie Skorży. W niedzielnym meczu z GKS Bełchatów trener Legii prawdopodobnie nie będzie mógł skorzystać z Michala Hubnika. Czeski napastnik nabawił się kontuzji w ostatnim meczu ligowym i jego występ w najbliższym spotkaniu stoi pod dużym znakiem zapytania.

poniedziałek, 14 marca 2011

Pechowa porażka Legii


Zazwyczaj kiedy Legia przegrywa jestem zły, niepocieszony i lepiej żeby wówczas nikt ani nic nie stawało mi na drodze. Po porażce ze Śląskiem było inaczej. Piłkarzom nie można odmówić walki i woli zwycięstwa, a o niezapomnianą atmosferę na trybunach zadbali warszawscy kibice. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie trzech punktów.

Legionistom punkt odebrał sędzia 

W 49 minucie Sebastianowi Mili wyszedł strzał, który z powodzeniem może rywalizować w konkursie na gola rundy. O ile pomocnik Śląska już nie raz pokazywał, że potrafi zdobywać piękne bramki strzałami z dystansu, o tyle celne uderzenia z prawej nogi w wykonaniu Mili należą już do rzadkości. Ten gol nie powinien jednak zostać uznany. Piotr Ćwielong, który podawał do pomocnika Śląska, znajdował się na spalonym, czego nie dostrzegł asystent Dawida Piaseckiego. Tak to już jednak jest, kiedy arbiter musi zwalniać się wcześniej z pracy aby zdążyć na mecz.

Stadiony świata
Nie tylko trafienie Sebastiana Mili było wyjątkowej urody. W 7 minucie po dośrodkowaniu Rzeźniczaka piłkę przed pole karne wybili obrońcy gości. Do futbolówki dopadł Ariel Borysiuk i kąśliwym strzałem z pierwszej piłki nie dał szans na interwencję Marianowi Kelemenowi. Po wyjściu na prowadzenie Legioniści stwarzali kolejne dogodne sytuacje, jednak w bramce Śląska świetne zawody rozgrywał Kelemen, potwierdzając że jest jednym z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy. Niewykorzystane okazje zemściły się w 27 minucie. Wojciecha Skabę mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Przemysław Kaźmierczak. Ten sam zawodnik w 70 minucie nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego po faulu Rzeźniczaka.

Nie lubimy piątków
Mecz ze Śląskiem był drugim meczem w rundzie wiosennej jaki przyszło Legionistom rozegrać w piątek. Na inaugurację rundy zawodnicy Skorży zremisowali 3 – 3 z Cracovią Kraków. Kolejny ligowy mecz z udziałem Wojskowych odbędzie się w niedzielę. Przeciwnikiem warszawiaków będzie GKS Bełchatów. Przypomnijmy, że przed tygodniem Legia w niedzielnych derbach stolicy wygrała 1 – 0 z Polonią.

Oro Profesoro

Śląsk pod wodzą Oresta Lenczyka jeszcze nie przegrał. Mecz z Legią był już jedenastym z rzędu, nie przegranym spotkaniem Śląska. Ostatni raz wrocławianie z Legią wygrali dziesięć lat temu. Wówczas Legia sięgnęła po Mistrzostwo Polski, a Śląsk spadł z ligi. Czy tym razem historia się powtórzy? Nie mam nic przeciwko.