Reklama

wtorek, 1 marca 2011

Szalony mecz na początek


Nie tak wyobrażaliśmy sobie pierwszy wiosenny mecz Legii Warszawa w Ekstraklasie. Podopieczni Macieja Skorży po emocjonującym meczu zaledwie zremisowali 3 – 3 z ostatnią w tabeli Cracovią Kraków. Piłkarze „Pasów” trzykrotnie obejmowali prowadzenie w meczu, a Legioniści za każdym razem doprowadzali do wyrównania.

Bartos Ekstraklapa
Włodzimierz Bartos nie będzie dobrze wspominany przez kibiców stołecznej drużyny. We wrześniu w meczu prowadzonym przez arbitra z Łodzi warszawiacy przegrali 1 - 2  z Zagłębiem Lubin. W piątkowym starciu z Cracovią 39 letni Bartos popełnił kilka rażących błędów, które znacząco wpłynęły na przebieg rywalizacji. Pierwsza kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 29 minucie gry. Do piłki dośrodkowanej z narożnika boiska najwyżej wyskoczył Jakub Wawrzyniak. Pytanie, czy futbolówka po uderzeniu głową polskiego obrońcy przekroczyła linię bramkową czy nie? W opinii wielu ekspertów tak właśnie było, sędzia orzekł jednak inaczej i gola nie uznał. Sześć minut później było już 1 – 0 dla Cracovii. I tu kolejny sporny moment. Czy Wojciech Skaba był faulowany w polu bramkowym czy nie? Oceńcie sami
.

Na początku drugiej odsłony piłkarze „Pasów” zdobyli kolejną bramkę. O ile przy dwóch pierwszych sytuacjach można się spierać czy gole powinny zostać uznane czy też nie to tym razem wątpliwości nie było, że nie powinien zostać uznany. Nie chodzi tu o przewinienie Iniakiego Astiza w polu karnym, które było ewidentne, ale o nieprzepisowe zagranie Saidi Ntibazonkiza. Reprezentant Burundi przy przyjęciu crossowego zagrania wyraźnie pomagał sobie ręką. Sędzia jednak puścił grę, Ntibazonkiza podał do Bartłomieja Dudzica, który dał się sfaulować defensorowi Legii, a jedenastkę na gola zamienił Alexander Suvorov. -Jestem zły, ponieważ w pierwszej połowie spotkania arbiter nie uznał mojego gola. Po uderzeniu głową, piłka w całości przekroczyła linię bramkową. W dodatku przy trzecim trafieniu dla Cracovii zawodnik gospodarzy pomagał sobie ręką - ocenił w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej Legii, Jakub Wawrzyniak.

Defensywa słaba jak nigdy 
O kontrowersyjnych sytuacjach w tym meczu nikt by nie pamiętał gdyby Legioniści nie popełniali prostych błędów w obronie, które skutkowały stratą kolejnych bramek. Oglądając powtórki pierwszego trafienia dla Cracovii można odnieść wrażenie, że defensorzy Legii ze Skabą na czele robili wszystko aby gola stracić. Drugi gol dla „Pasów” to indywidualny błąd Iniakiego Astiza, który dał się nabrać na prosty zwód Dudzica, w efekcie czego sfaulował napastnika Cracovii w polu karnym i arbiter podyktował rzut karny. Trzeci gol stracony przez podopiecznych Macieja Skorży był już 22 w tym sezonie. Dokładnie tyle bramek Legioniści stracili w całym poprzednim sezonie ligowym.

Przebłysk geniuszu
Starcie z Cracovią pokazało dwa oblicza Legionistów. Z jednej strony fatalna gra w defensywie, z drugiej świetna postawa w ofensywie. Gole strzelane przez zawodników Skorży można określić mianem jeden piękniejszy od drugiego. Festiwal strzelecki warszawiacy rozpoczęli w końcówce pierwszej połowy. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry efektowne dośrodkowanie Jakuba Rzeźniczaka równie efektownym strzałem głową zakończył Michał Kucharczyk.
 .

W 65 minucie strzelec pierwszej bramki w meczu, Marian Jarabica został antybohaterem akcji. Defensor Cracovii źle wybił zmierzającą w pole karne piłkę. Ta trafiła na osiemnasty metr pod nogi debiutującego w Legii, Michala Hubnika, który pięknym strzałem z woleja wyrównał stan meczu na 2-2.

Wyjątkowej urody było również trafienie Jakuba Wawrzyniaka z 78 minuty. Wprowadzony w drugiej części gry Ajerando Cabral piętką zagrał do Wawrzyniaka, a ten uderzeniem w okienko bramki Kaczmarka ustalił wynik spotkania na 3 – 3.


Pierwszy remis w sezonie
Rezultat 3:3 osiągnięty w starciu z Cracovią był pierwszym remisem podopiecznych Macieja Skorży w bieżącym sezonie. W dotychczasowych meczach Legioniści grali bezkompromisowo. W piętnastu spotkaniach odnieśli dziewięć zwycięstw i ponieśli sześć porażek. Remis w starciu z „Pasami” jest pierwszym ligowym podziałem punktów Legii od 15 maja 2010 roku, kiedy to w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu drużyna dowodzona przez Stefana Białasa zremisowała przy Łazienkowskiej 2:2 z GKS-em Bełchatów.

Przeżyjmy to jeszcze raz
Analizując dwa pojedynki w obecnym sezonie pomiędzy Cracovią, a Legią nie sposób nie zauważyć, że oba były piłkarskimi dreszczowcami. 16 sierpnia 2010 roku kibice nie obejrzeli co prawda sześciu goli, ale na brak emocji narzekać nie mogli. Bohaterami tamtego widowiska byli zawodnicy, którzy w spotkaniu rewanżowym z różnych przyczyn nie wystąpili. Krakowianie prowadzili od 5 minuty po trafieniu Bartosza Ślusarskiego (obecnie zawodnik Lecha Poznań). Legia wyrównała na kwadrans przed końcem za sprawą strzału głową Marcina Komorowskiego. Decydująca dla losów spotkania okazała się 93 minuta kiedy to Marcin Cabaj (obecnie bez klubu) zbyt długo przytrzymywał piłkę i sędzia podyktował rzut wolny pośredni. Ponad 30 tys. kibiców Legii  zgromadzonych na nowo wybudowanym stadionie do ekstazy doprowadził Maciej Iwański (obecnie zawodnik tureckiego Manisasporu) posyłając piłkę obok bezradnie interweniującego golkipera rywali, zapewniając swojej drużynie zasłużone trzy punkty. Ten moment pozostanie na długo w pamięci każdego kibica warszawskiej Legii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz